Najnowsze wpisy, strona 34


feuer frei
Autor: kochanka_diakona
16 stycznia 2007, 19:21

oblac benzyna ten dom,ta szkole z ktorej robia oboz pracy i nad ktora brakuje juz tylko tabliczki z napisem arbeit macht frei,podpalic to wszystko,niech płonie,niech unosi się wszedzie smród palonego ciała,niech smierdzi palonym trupem do samego bytomia!
chce wysadzic cos w powietrze,ECUiR najlepiej!z ta ruda pizda na czele.ogien,krew,flaki i smierdzace trupy niech walaja sie po podlodze.
jeb,jeb,jeb,niech wysadzi sie wszystko dookola,cche zostac na tych zgliszczach i smiac sie kurwa z tego calego gowna,ktore mnie otacza,mam chora dusze i jest mi z tym zajebiscie,to inni maja ze mna problem.
jeszcze najblizszy tydzien nie jestem kobieta tlyko pierdolonym cyborgiem.serce ucieklo mi gardlem,ale zlapałam je w dlonie i pozarłam,zreszta nie tylko ze swoim tak zrobiłam,a teraz hipnotyzuje szalonymi,pomarańczowymi oczami.
mam dosc.oskarzen,wymogow,zakazow,nakazow,czczej gadaniny.mam dosc tego gowna,ktore mnie otacza.mam ochote zmienic srodowisko,rodzine,znajomych,mam ochote byc kimkolwiek tylko nie sobą.

Bez tytułu
Autor: kochanka_diakona
14 stycznia 2007, 17:32

potrzebuje mezczyzny,a nie dziecka,powiedzialam to nie raz w swoim zyciu i mowie ZNOWU.
nie wiem ile razy mozna w kólko popełniac te same błedy.pojawiło się w moim związku tkaie błedne koło on robi bląd-przeprasza-robi to po raz drugi-przeprasza-po raz trzeci-przeprasza i tak w kolko.szalu mozna z tym dostac.
jedno jest mowione,przycichnie i znowu wychodzi na wieszch,nawet aniol w tym momencie jebnalby skrzydlami o ziemie i powiedzial,ze pierodli ten interes.ale ja jestem matka boska cierpiaca i glaszcze biednego chlopca po glowie i wybaczam mu doslownie wszystko,od namietnych internetowych romansikow po widoczne slady ingerencji innej kobiety.moze to jest moj bład własnie,może powinien dostac porządnego kopa w dupe to by wydoroslał,bo poki co jest trzymany pod czulymi skrzydłami z kazdej storny.
_________________________
Ankhet 16:14:31
nie mam zamiaru Cie traktowac ciagle jak dzieciaka
Ankhet 16:14:45
bo ja potrzebuje mezczyzny a nie dziecka,jak bede chciala dziecko to sobie je zorbie
HereticSpirit 16:15:06
wiec zegnaj
_______________________
no i kurwa litosci,ma lat 21 czy 12,bo chyba tutaj czegos nie zrozumialam.najmniejsza trudnosc konczy sie smetnym "zegnaj",jak sie wkurwie to pozegnam moze nie na zawsze,ale na jakis czas,niech przemysli sobie co robi.mam dosc dziecinady.potrzebuje silnego mezczyzny na ktorym moglabym sie wesprzec w ciezkich momentach a nie byc wiecznie wybaczajacym nieskonczonym zrodlem milosci.wiadomo,kazdy ma chwile slabosci,ale ja w swoich slysze,ze jestem wiecznie slaba,a on takich ludzi podswiadomie niszczy.kiedy jemu jest gorzej to on potrzebuje czulej,kochajacej kobiety,ktora bedzie jego oparciem,moze ja w tym momencie powinnam powiedziec,ze podswiadomie niszcze ludzi slabych?
ehh wscieklam sie.
LUDZIE SIE NIE ZMIENIAJĄ.zmieniają się sytuacje.
bogowie jaka ja jestem WSCIEKŁA.wbrew pozorom w ten sposob malo kiedy sie wsciekam.
najpierw przepraszal na kolanach i obiecywal,a za pare dni uslysze,ze go ograniczam albo cos w rownie wynioslym klimacie.
poza tym,ze go kocham,nauczylam sie go kochac madrze.
i zobaczymy co z tego bedzie kiedy ja zgłupieję.

-wszystko zacznie sie od nowa-
Autor: kochanka_diakona
11 stycznia 2007, 12:34

zjada mnie tesknota,zazdrosc i migrena.mam ochote sie rozplakac i zgasic sobie fajne na rece.wewnetrzne roztrzesienie,nie lubie tego.
boje sie ostatnio,ze Go strace,ta obawa jest coraz wieksza i przybiera realne ksztalty.
z drugiej strony jest ta zazdrosc i zlosc,zlosc do wszystkich i wszystkiego.
najnormalniej w swiecie nie lubie dzis samej siebie,chce tylko do Niego i wiedziec,ze jest tylko moj,moj,moj.
pomarzyc zawsze mozna,wierzylam w to do pazdziernika 2005,a potem umarlo to smiercia naturalna.
nadal mam ochote zastrzelic pare osob,wlasciwie coraz wieksza ochote,ktoregos dnia wybuchnie to we mnie i tej pierdolonej ****** ujebie leb u samej szyji.
polkule mozgowe mi sie pomieszaly.
jak ja za Toba tesknie.spisz,a ja powstrzymuje sie zeby do Ciebie nie zadzwonic,tak chcialabym teraz uslyszec Twoj glos.czuje jakbys przeslizgiwal mi sie miedzy palcami,dlaczego?moja tesknota i smutek sa dzis takie kobiece,to dlatego tak sentymentalnie i placzliwie.
tylko Twojego glosu,tylko troche twojego ciepla.martwie sie o Nas,nie wiem dlaczego.
______________________________________
w domu dno,wieczne pretensje i chore fanaberie.
'puste oczy pelne klamstw'
chce sie juz stad wydostac i zyc jak kolwiek byle z dala stad.
zastanawiam sie jak to wszystko bedzie wygladalo od wrzesnia,mamy przeciez zamieszkac razem,a ja boje sie tego coraz mocniej,wydaje mi sie to coraz bardziej niewyobrazalne,boje sie,ze to sie zle skonczy.
bo stad wychodzi sie tylko raz,a Nas bedzie czekac proza codziennego zycia.
przeciez nie mam zadnej pewnosci,ze odwidzi Mu sie to po roku,nie mam zadnej pewnosci,ze cokolwiek bedzie dobrze,nie mam pewnosci,ze nie bede wysluchiwac,ze nie jestem u siebie,a nic nie jest moje.przez jakis okres czasu bede zupelnie zalezna.czy ja to zniose?czy On to zniesie?
ehh przeraza mnie to wszystko
_____________________________________
tesknie,cos zlego sie stalo,niepokoj.

Bez tytułu
Autor: kochanka_diakona
08 stycznia 2007, 19:01

jestem obojetna nawet dla siebie,chce zniszczyc to cialo,i tak nikt go nie chce.a moze chce,wiec tymbardziej.nie chce byc.
przynajmniej nie do 19 stycznia.
maluje krwią Twoje imie,przywoluje Cie do siebie,OBUMIERAM,GNIJE OD SRODKA.
uratuj mnie przed sama soba.
tak bardzo Cie kocham.zabierz mnie ze soba.ocal mnie.

zrób mi lobotomie, pranie mózgu, 24 godzinny...
Autor: kochanka_diakona
07 stycznia 2007, 13:37

nie będzie bólu nie będzie łez
przecież zjadłes moje serce,prawie się nim dusząc
hierarchia waznosci jak zwykle pokazana,"przyjacioleczki" na pierwszym miejscu,lepiej zostawic mnie  niz wyjebac jedno jebane serduszko.wiec trudno.plakac nie bede,bynajmniej teraz nie placze.czy kurwa nie moze byc normalnie dluzej niz tydzien?nie kurwa,NIE MOZE,bo za kazdym razem musi mnie sprowokowac cos lub ktos.
przed oczami przelatuja takie chwile jak nasze pierwsze spotkanie,pierwszy pocalunek,niezdarny i troche dziwny,pierwsze wakacje razem i nasz pierwszy raz na nich,pierwsze klotnie,pierwsze klamstwa...a od pol roku reanimacja gnijacego trupa w trzecim stadium rozkladu.ciagle lzy i pretensje,ale tez najpiekniejsze chwile,ze skrajnosci w skrajnosc.
to mnie wypalilo,to mnie wykonczylo,podcielo mi skrzydla,a Ty kazales mi latac.
nie wiem czy mam sily na cokolwiek,nawet w czasie kiedy to Ty miales naprawiac wszystko i sie o mnie starac zostawiles mnie i kazales odzyskiwac siebie,to bolalo bardziej niz pisanie innej,ze jest piekna i wspaniala,to bolalo nawet bardziej niz ta malinka.
taka sytuacja juz byla,chcialam zebys ta,ktorej pisales jaka jest cudowna,tą,ktora byla Twoja fascynacja wyrzucil z favow na vf.teraz chce zebys wyrzucil durne serduszko i sytuacja znowu taka sama.
ile razy bolalo tak,ze nie potrafilam sie podniesc?ile razy wracalam do starego nawyku kaleczenia sie?ile razy bralam smiertelna dawke tabletek?ile razy nie chcialam juz zyc,bo zadawales bol z precyzja swiezo upieczonego sadysty?tego nie wiem juz sama ja nawet,nie pamietam,nie liczylam.moze powinnam policzyc blizny ukrywane przed swiatem?
mam juz dosc,jestem jak przekluty balon,nawet uchodzace powietrze nie daje sily by latac.potrzebuje wypalic sie.bo nie wiewm jaki cud musialb sprawic ponowne zapalenie sie.czasami wybucham ogniem,jasnym i goracym.nie zdarzalo mi sie to juz wcale,dlaczego znowu spowodowales,ze tak sie dzieje?be tego bylo duzo latwiej.
chcialabym Cie kochac zawsze,ale nie dajesz mi na to zadnych szans,ranisz mnie,a Twoj bezsensowny upor jest czyms co powoduje,ze krew sie we mnie scina.
coraz trudniej jest mi jasno patrzec w przyszlosc.
ranisz mnie coraz bardziej perfidnie i celowo.
nie zniose ani slowa upokorzenia wiecej.
stalam sie mala dziewczynka,ktora siedzi na wysokim krzesle,macha nogami,ale nie potrafi zejsc,bo nie dosiega ziemi,a boi sie skoczyc...
skondensowany smutek zrobil ze mnie emocjonalna czarna dziure,jestem przewrazliwiona,zycie nie dalo mi odbierac swiata tak jak nalezy,do tego dochodzi jeszcze bpd,ta strona ktorej nie kontroluje,ta,ktora zjala mnie od srodka i nie pozwala oddychac.
maniakalnie chce zniknac.tym razem na zawsze i nieodwracalnie.
"musisz znalezc w sobie sile zeby zamilczec"
"Miłości której nie ma, nigdy nie ma dla mnie
Miłości która jest przestrzenią ducha i jedynym czasem krwi
Miłości która obgryza lodowe progi myśli
Miłości która głoduje nad beznadziejną nocą
Nad beznadziejnym dniem, nad beznadziejnym snem(...)
Czy nie masz mi nic do powiedzenia."