21 lutego 2008, 20:31
tak naprawde nasz cel jest bezsensowny.czesc z nas umrze.częsc trafi na rozne formy leczenia.część nas będzie skrzywiona do końca zycia.
cel?osiągne i co?do konca zycia bede sie glodzila zeby utrzymac upragnione kilogramy z 3 albo 3 na przodzie?a moze potem juz 2 na poczatku.to nie jest życie.to pęd w kierunku smierci.i kazda,ktora juz ma ed,zwlaszcza zwiazane z ana,doskonale o tym wie.
i nic nam nie pomoze.ani terapia ani najlepsze checi rodziny czy znajomych. bo nasza siła jest nasza słabością.
i tak naprawde kazda z nas musialaby znalezc sile w samej sobie by walczyc o siebie.od nas samych zalezy czy chcemy przywrocic sie swiatu.szanse na wyleczenie zaburzen odzywiania najwieksze sa do 3 lat od rozpoczecia choroby.potem z kazdym rokiem maleja.
taka moja refleksja na temat ostatnich 6 lat mojego zycia.