Archiwum luty 2010


fuck it.
Autor: kochanka_diakona
25 lutego 2010, 20:11

totalne rozczarowanie swiatem czesc kolejna.

dlaczego musialam sie urodzic akurat w takim miejscu? w kraju,ktory jest sto lat za murzynami,kraju zamieszkanym przez bande kretynow bez wlasnego zdania,ktorzy swoje opinie tworza na podstawie stereotypow? dlaczego nie mogłam urodzic sie w stanach,gdzie jest jeszcze wiecej idiotow,ale mozliwosci sto razy wieksze,w miejscu w ktorym wiedziałabym co zrobic ze swoim zyciem,dlaczego nie mialam tyle szczescia co np shasha grey,dlaczego nie urodzilam sie gdzies w poblizu californii?dlaczego to co daje szczescie i co chce sie robic musi byc ograniczone przez innych ludzi,przez swiatopoglady,przez czyjes ego,przez wszystko co otacza,a od czego chce mi sie juz RZYGAC I NA CO NIE MOGE DLUZEJ PATRZEC?!

niestety,przyszlo mi sie urodzic w wspanialej polsce,kraju hipokrytow i katomaniakow,kraju ktory czyjesz marzenia,o ile nie jest to rodzenie dzieci i gotowanie obiadow mezowi,sa z gory skazane na sciecie glowy.

dzisiaj chce cofnac czas o 21 lat i 2 miesiace,zmienic miejsce swego poczecia i narodzenia i stworzyc swoje zycie takim jakim chciałam.

a poki co wracam do korespondencji z sasha.

your god sent us to destroy
Autor: kochanka_diakona
24 lutego 2010, 15:55

co cie nie zabije to cie wzmocni,a wg actimela i firmy danone odpornosc pochodzi z brzucha wiec jestem niesmiertelna.

 


16:59:50
tak sie zastanawiam
17:00:00
czy ty udajesz czy stalas sie takim bezdusznym gadem    

 

nie musze udawac.trucizne mam we krwi.

 

tęsknota wywleka mnie na lewa strone,zatrzymuje w miejscu,spowalnia akcje serca.przechodze na stan wstrzymania pocieszajac sie mysla,ze to musi byc ostatni raz,zbyt wiele trace w ten sposob.

znowu na sibutraminie.moze to ucieczka,a moze sposob na obrone przed szalenstwem.

 

znowu obsesyjny lęk przed przemijaniem.mijające godziny uświadamiają mi utlenianie sie komórek w organizmie,rozkład,gnicie.męczy mnie życie w ramach czasowych.chcę być znowu dzieckiem,nie chce byc dorosła,nikt nie pytał się mnie o zdanie.wciąż nie potrafię decydować o sobie w sprawach powszechnie uważanych za znaczące.

chyba znowu chce zostać buszmenem.

zyciowa prawda zawarta w zdaniu
Autor: kochanka_diakona
23 lutego 2010, 11:43

silence
Autor: kochanka_diakona
17 lutego 2010, 20:15

 wszyscy mowili,ze moje wewnetrzne rozdarcie to rodzaj buntu,tak samo jak poczucie niedopasowania do otaczajacych mnie realiow,ze przejdzie.im jestem starsza tym jest gorzej,moje zycie jest chaosem nad ktorym juz zupelnie nie panuje,boje sie kazdych nastepnych urodzin,boje sie czasu,boje sie przemijania,boje sie wlasnych pomyslow,boje sie zagubienia w tym wszystkim,boje sie chaosu w samej sobie.jestem jedna wielka fobia,dodatkowo zima implikuje u mnie stany maniakalno depresyjne,jedyne o czym znowu marze to sibutramina i fluoksetyna,pierwsze na zabranie ciala,drugie na zabranie smutku i pozornej radosci.moja nedzna osoba wykanczam wszystkich dookola,jestem toksyczna jak cholera,innym wydaje sie,ze moga to zmienic,ze wylecza mnie ze wszystkiego albo przybieraja postawe mojej matki,ktora unika jak ognia słów na A i na D,w tym domu nie ma problemow przeciez,tworzymy zgrany zespol.ostatnio matka mojej matki zamiast powiedziec czesc czy pocaluj mnie w dupe zapytala wprost 'nadal rzygasz?' tak,rzygam,fizycznie i metafizycznie,soba i wszystkim dookola,oh to takie modne miec zaburzenia odzywiania,jestem taka trendy.jestem zalosna smutna wariatka,ostatnio uslyszalam,ze jestem wyprana z emocji,owszem jestem,bo na codzien czuje za duzo,moje nad-czucie wszystkiego zmienia moje zycie w koszmar,nie wiem juz czy chce mi sie smiac czy plakac,wlasciwie nie chce mi sie juz nic,nie chce ogladac nikogo,nie chce z nikim rozmawiac,chce byc ja,moja muzyka,moje ksiazki,moj kawalek swiata,wlasciwie nic nie jest moje,na dobra sprawe nie naleze nawet sama do siebie,jestem pomieszaniem zmyslow,ale czy ja potrafie zyc inaczej?nie,bo nie potrafie zyc wcale,emocjonalnie zatrzymalam sie w rozwoju po skonczeniu 5 lat i od tego dnia wewnetrznie nie zestarzalam sie ani troche.mam powazna ochote rozplakac sie,ale chyba juz nie potrafie tego robic.    

change myself? n e v e r .
Autor: kochanka_diakona
12 lutego 2010, 01:34

'everything is about control.
I must never slip, nor ever fall.
anything is possible for me.
I must never doubt, and finally be free.

and finally be free.    '

 

własciwie nie mam dzis w glowie swoich slow,jedynie tekst jednej piosenki,w mojej glowie wojna.

zainteresowanych odsylam tutaj i tutaj

 

skoro ktos napisal cos,co moglabym napisac ja i przedstawil te same emocje,to chyba wcale nie jestem taka wyjatkowa i jedyna jak mi sie wydaje.wlasciwie to wynika z samej statystyki.no to teraz pani artystko,znajdz drugiego takiego wyplosza.

od paru dni nosze w sobie przeczucie,ze umre predzej niz sadziłam,dzisiaj nawet przez chwilę bałam się tego,stało się to natrętną myslą,która można dotknać fizycznie przy odrobinie wysilku.

pojawiają się natręctwa,paranoje,dietetyczna nerwica natręctw rowniez mnie powitała gorąco już w poniedziałek,zastanawiałam się jak dlugo bede miala spokoj,znowu męczę się z sama sobą,mam dość własnego szaleństwa,ale tym razem nie chce umierać tak naprawdę,chociaż samobojstwa to dla mnie codzienna norma.moja rodzina po cichu juz pewnie liczy,ze w koncu mi sie uda zabic na smierc,nie beda musieli mnie znowu ratowac albo uspokajac ani znosic w razie czego kpiacych spojrzen pielegniarek.lepiej sprawe zalatwic raz,a po cichu.

demony znowu otwieraja mi czaszke,wchodza mi miedzy plat czolowy,a osrodek ruchu,czuje mentalny paraliz,mam ochote wyrzygac siebie i wszystkie swoje stany emocjonalne,doprowadzam sama siebie do szalu,a otoczenie tylko to napedza,zatrzymaj to wariactwo raz wprawione w ruch i nie pokalecz sie.

 

and finally,all i wanna it's to be free and never change myself for others.