26 maja 2007, 00:25
kolejny raz sama.raz na trzy miesiace tak musi byc.musze tonac we lzach,musze przestac czuc sie wspaniala i pewna swojej pozycji,musze byc zbita z tropu i zrownana z ziemia.ale to nie jest sposob na mnie.nie chce sluchac jaki jestes ze mna nieszczesliwy ani o zadnych przerwac,NIE CHCE.ze mna sie jest albo nie,nie ma polsrodkow i opcji furtki z tylu domu do wymykania sie.praktycznie sie nie mamy wiec po co tu przerwy?!
jest mi przykro.mam w sobie niesamowita potrzebe Jego,potrzebe histerycznej bliskosci.milosc w moim wydaniu to najwyrazniej horror,stawanie sie syjamskim blizniakiem.
nie powinnam pozwolic Ci wrocic do siebie,kiedys umre przez Ciebie ze smutku,teraz wiem,ze to naprawde mozliwe.dzieje sie to jednak dopiero wtedy kiedy nie ma juz lez i pozornie przestaje sie czuc cokolwiek.pustka,cos co zjada od srodka.
mialy byc zareczyny o ktorych przycichlo rownie szybko co o akcji marcowej pt jestem bedny samotny,a ona jest zla czyli z cyklu bawic sie dobrze z pierwsza lepsza.ba,mial byc nawet slub.wiele rzeczy mialo byc.nie jestem dla Niego wazna pod zadnym wzgledem.od dawna nic nie znacze.nie potrafi zauwazyc dobrych chwil,nie potrafi zauwazyc wielkich-malych chwil,widzi tylko zle.tak chcialabym znowu byc kochana wlasnie przez niego.powrotow nie bedzie,nie moze byc,bo zgine marnie.skoro teraz jest taki nieprzewidywalny i weekendowe zrywy na przerwy w zwiazku ma zeby sie zabawic mowiac mi,ze dlugo go nie zobacze,to niech mi ktos powie co bedzie za lat 10?scenariusz bedzie sie powtarzal do usranej smierci.bledy tego zwiazku sa oczywiscie z obydwu stron,ale tylko ja probuje je eliminowac i z nimi walczyc.a teraz?a teraz chce sie tylko przytulic i poczuc sie najbezpieczniejsza Migotka na swiecie.