28 lutego 2007, 15:43
zmieny,zmieny,tylko to mnie jeszcze interesuje.trzeba cos zmienic i powaznie zastanowic sie nad swoim zyciem,bo jestem na etapie w ktorym nie bawi mnie juz gowniarskie szukanie poklasku ani osoby z tak marnym poczuciem wlasnej wartosci,ze potrzebuja grona wzajemnej adoracji zalosnych podszetywaczy zeby czuc sie dobrze.zenada.zalosna zenada :]
poznalam ostatnio pewna osobe i dogaduje sie z nia swietnie.bez watpienia moge powiedziec - moja nowa przyjaciolka.
sloneczko pieknie swieci,wiosennie tak,nic tylko isc i sie zakochac.
nie chce mi sie imprez z pewna grupa ludzi,nie chce mi sie tego dupolizstwa,nie chce mi sie sluchania o krsakowie,nie chce mi sie tylu rzeczy,ze to az straszne.przebudzic mnie ktos musi z tego zimowego snu,najlepiej jakis ksiaze niezaginiony w walce z zielona poczwara.
dwa lata temu w tym samym czasie byl przy mnie Ktos szczegolny,Ktos kogo slowa w glowie mam do dzis.brakuje mi Go.brakuje mi przyjciela.brakuje mi stabilnosci.brakuje mi bezpieczenstwa.brakuje mi pewnosci jutra.
jednym slowem-srednio co godzine chce zaczac siebie i swoje zycie od nowa.szczerze mowiac powodow do smichu ani nawet usmiechu nie widze.a bynajmniej z czasem mam ich coraz mniej.weny do pisania ne mam tez,zero polotu i głebi we mnie.jedyna glebia jaka posiadam to glebokosc jamy ustej i innych takich otworow w ciele
"a kiedy przyjdzie takze po mnie zegarmistrz swiatła purpurowy by mi zabełtać błekit w głowie to będę jasny i gotowy.spłyną przeze mnie dni na przestrzał,zgasną podłogi i powietrza,na wszystko jeszcze raz popatrze i pojdę nie wiem gdzie na zawsze"
diary of dreams "amok"-na dzis