08 maja 2004, 23:20
Zabijam w sobie tęsknotę.Wbijam paznokcie w swoje ciało.Zagryzam wargi.Mocno.Do krwi.Nigdy nie było Nas.Byłam Ja i tak już pozostanie.Jakże męczące są samotne wieczory,samotne powroty...Obnażam się z mysli myśląc co On by powiedział czytając te słowa.Dziś pójdę się mentalnie kurwić.Będę udawała,że z urojonym kochankiem będzie mi lepiej.Potnę sobie ręce odłamkami lustra w którym się często przeglądam.Ot tak,z czystej perwersji.Inteligencja jest rozczarowaniem,samotność goryczą.Jedynie na końcu drogi spotykamy małą iluzję.2 godzinna rozmowa na temat świata astralnego,fizyki,energi i wszystkiego co się jeszcze da.Kilku godzinny pobyt w Zabrzu z Irmą.Godzina biegania z psem po lesie.Pół godziny rzucania butelkami o ścianę rozwalonego budynku.Za wiele wydanych pieniędzy jak na jeden dzień.Za wiele emocji.Zbyt wiele spomnień.Dlatego wykasuję kilka notek.Trzeba zapomnień.A przynajmniej nie dawać sobie powodów do przypominania.Dziś się coś zmieniło.Coś we mnie pękło.Tylko jeszcze nie wiem co.
Dopisane chwilę później: Kasuję wszysktie poprzednie notki.Zaczynam od początku.