w momencie w ktorym postanowiłam olac wszystkich to nagle dostałam tysiące zaproszen do-nie-wiem-gdzie-ale-w-zajebistym-towarzystwie-i-nie-wiem-co-wybrac.oceny na półrocze-to będize hardcore roku.
impreza u psychoszajbera-to bedzie drugi hardcore.miało byc mało osob,zwali sie pol wsi(i tu brawa i oklaski w strone oskara bo to on sprowadził tą bande!).wszyscy sie porozchodza do pokoi,ja usiąde sama,ekscentryczna wariatka-tak w koncu na mnie mowią.
(tutaj powienien byc wklejony cały tekst "nienawidzę" o.n.a. i podkreslone słowa "nienawidze gdy mowisz ze mnie znasz,nienawidze gdy probujesz zyc jak ja,nienawidzę cie!")
dzis ukrzyzowałam kilka osob ich własną głupotą.najsmieszniejsze jest to,ze w połowie rozmowy sami uznali sie za kretynów(i tutaj słowa do "suki").
apropos tej imprezy.ktos chce mnie poznac taka najprawdziwszą to zapraszam około godziny 1 w nocy do atropos,niech sobie zobaczy jaka jestem naprawde i nie bedzie chciał mnie znac.bo jestem aspołeczną,wredną,nieczułą psychopatką.i jest mi z tym zajebiscie.uwielbiam tylko i wyłącznie własne towarzystwo.moim ulubionym zajęciem jest wprowadzanie innych w błąd i coraz to doskonalsze metody kłamania.jestem kobietą-zawsze kłamię.nawet gdy mowię,ze nie kamie to i tak kłamię.poza tym choruje na autyzm,nie daję sie dotknąć,nie pozwalam nikomu sie o mnie otrzec,nienawidze tłumu,mam wrazenie ze ci wszyscy ludzie wnikają we mnie zabieraja kawałek mnie i idą dalej.potrafię największy ból przerobic w największa rozkosz-mój ród spiewał na torturach.gdy chcę pomyslec slucham closterkellera lub czegos w tym stylu,gdy chce płakac słucham mayhema lub mansona,gdy chce sie pouzalac nad sobą słucham chylinskiej.dzis sie uzalam nad sobą i troche mysle.(aktualnie w głosnikach "wieczny problem")
Czasami nawet rację mam
Czasami nawet sama sobie kłaniam się
Ale wystarczy obcy śmiech
I wszystko znowu trafia szlag! (adekwatne do wszystkiego co sie mnie tyczy)
ran mnie dalej,smiało podejdz blizej-z przyjemnoscią odetne ci rece.
kopcie mnie po głowie-moze ozdoriwje czy jak to nosowska mówiła,w kazdym badz razie tak sobie mysle,ze tak zle nie było jeszcze.dlaczego zle?bo nie brakuje mi nikogo/niczego.tylko czasem jak spojrze na kogos kto siedzi wtulony w inna osobę uswiadamian sobie,ze tak naprawde nigdy nie słyszałam słowa "kocham",nikt mnie nie przytulił tylko dlatego,ze chciał.duzo mojej winy-mam swoją strefe bezpieczenstwa,nie wpusciłam tam nikogo od jednego zdarzenia.chciałabym czasem zeby ktos wszedł głebiej w moja psychike-tam gdzie nie dotarł absolutnie nikt-tam gdzie potwory z przeszłosci zywią sie moją zgniłą duszą.bo jestem wielką sprzecznoscią.tak naprawde kocham moja mamę,chociaz absolutnie nie zgadzam sie z niczym co ona wyznaje,nie lubie jej boga,jej sposobu bycia...chcę czasem troche ciepła,jednak reaguję panicznym strachem na kazdy gest dobroci ze strony swiata.wbrew pozorom uchodze za osobę ktora jest dusza towarzystwa,nawet chyba lubianą.uchodze za zimną suke ktora dąży do celu po trupach.a pod tym wszystkim wrazliwa az do bólu dziewczynka ktora musi byc w centrum uwagi.zmieniam twarze często,wszystkie są prawdziwe.zmienił mi sie znow kolor oczu,z ciemneog brązu na jasny brąż wymieszany z wsciekłą zielenią z zółtką obwódką wokół zrenicy.pomimo totalnych zmian nie zmieniłam się ani troche,bo nadal codziennie jestem inna.i dzis udowodniłam sobie samej ze nadal nie ejstem tak silna jakbym teog chciała.takie emocjonalne nic.czy teog chciałam?
co najwyzej jest wsciekłosc.to ona wyzwala u mnie inne emocje.zaraz utwierdze cie w przekonaniu,ze krew nie jest krwią,ale to jeszcze nie teraz,nie dzisiaj.jakies mysli wystukują jakis rytm,niech niknie tamto,juz nie bęidze bolało,bo rzeczywistosc nie jest prawdziwa,zmienic da się przeciez wszystko.