Archiwum maj 2004, strona 3


najbardziej chora notka
Autor: kochanka_diakona
10 maja 2004, 22:45

 jestem niebywale roztrzęsiona.nie potrafię skupić mysli na najprostszej czynności.widok czegokolwiek przypominającego krew przyprawia o histerię.moje emocje,uczucia w tym czasie niebywale silne...dzis denerwuje mnie spokojna muzyka,gotyk którego zwykle słucham.włanczam najostrzejszy black jaki mam i staram sie nie byc.tvangeste 'raven' budzę połowę bloku.pierdolę to.szczerze!jebie mnie to równo!dzis nadzbyt dobrze wiem czego chcę.jednak trzeba poczekać całe dwa długie dni.ja za ten czas zamorduję kogoś.no szymon,niech juz będzie jutro,masz zadzwonic,a jesli nie zadzwonisz podły padalcu to własnoręcznie cie wykastruję.szymon prawda,że będzemy ze sobą?prawda?a wiesz co cię czeka jezeli nie?ty juz tam doskonale wiesz!wiesz,ze zniszcze ci zycie?i wcale nie zartuję.wime,ze jestem chora psychicznie.robie to co chce bo nie mam nic do stracenia.szymon,wiesz ze jesli nie bedizmey ze sobą to przywiąze do krzesła każdą kolejną wywłokę która bedzie cię chciała?przywiąze ją i rozbiorę siebie i ja.pokaze jej drobną roznicę miedzy moim idealnym ciałem a jej załosnym cielskiem.wysmieję krzywe nogi i niekształtne piersi.pokaze swoj miekki brzuch w którym juz dawno powstało ciało astralne naszego dziecka.a potem ozdobie szmacie odpowiednio twarz tak by juz nikt nie chciał na nią spojrzec.a jak ukarze ciebie?przestanę kochac.ta kara będzie wystarczająca,przecez wiesz o tym.a tymczasem kochanie zdaj ta mature i byle do soboty...i nasze ciała znow oszaleją a zmysły zapomna do czego służą.

razem,nie z tobą.obok ciebie.
Autor: kochanka_diakona
09 maja 2004, 23:37

nawet męczeństwo

wyrywa się z aktów samobójstwa

pragnęłam Jego powrotu lecz nawet

marwti go wielbią

śnię o byciu Bogiem lecz

nie wiecznie żywym

rasa nowych Panów

panuje epidemia

róż chorych na nieśmiertelność

uwięziona w norze zwanej ciałem

żyje porcjowanym gwałtem

w miejscu szeptanych proroctw

przybądź Okaleczony Boże byśmy mogli

ucztować z księżycowymi bóstwami

by lśnić w barwach akwareli

zmuszać się do latania

bądz umrzeć z wyboru

piekło wie,że odniosłam zwycięstwo

zazdrosne niebo chciało wykraść chwałę

trzynasty znak zodiaku

znak Krwi

archaniołowie całowali się

obrastając w Święty Mit

przekłute gwiazdy w ślepych lustrach

zawiśniemy z martwymi prorokami

na krzyżach

pora uwierzyć w to,że wszysyc zginiemy na stosie

poraz kolejny zmartwychwstańmy

miłośc krwawi dzielona

pokrewne dusze nieistniejących zbawicieli

oszalałe myśli

rozbij dom z porcelany

strącając z niej Światło

za Naszą nieludzkość

przysięgam

będziemy jeszcze razem

zrodził się świt dla zaćmienia

przez los zdradzona często wpadając

do otwartych grobów

Ten wiersz napisałam jakis czas temu.Jest dziwny,lecz oddaje moje uczucia.Napisałam go podczas słuchania CoF.To mówi samo za siebie:)

w moim domu mieszka cisza
Autor: kochanka_diakona
09 maja 2004, 14:54

  Byle do soboty.Byle do soboty...Zobaczymy się.Wiem,że mnie nie kochasz.Że nigyd mnie nie kochałeś.Bawisz się mną,a ja na to pozwalam.Marzę o tym byś mnie związał i patrzył na mnie bezwstydnie.Chcę żebyś miał mnie w sobie.Odryź kawałek mnie samej.Potnij moje ramiona i zlizuj z nich krew.Chociaż wiem,że nie pijesz krwi,bo zywisz się emocjami...Potem przytul mnie i powiedz,że mnie kochasz.Obojętność na moje uczucia?Doskonale wiesz co robisz.Udajesz,że ignorujesz bym się przejęła.Karmisz się moją tęsknotą,moim szczęsciem i cierpieniem.A ja nic nie chcę wzamian oprócz zainteresowania.Moja postawa w związkach jest masochistyczna.Lubie gdy ktoś nade mną dominuje...tzn jeśli potrafi mnie zdominować,bo nie jestem uległa.Trzeba mnie zmusić do uległości.A to nie jest łatwe zadanie.Lubię takie zmuszanie.

Nie mam siły absolutnie na nic.Równy tydzień bez jakichkolwiek narkotyków i alkoholu.Tydzień.To dużo czy mało?Powoli przymiarzam się takze do rzucenia palenia.Tyle,że naprawdę lubię palić.W środe jadę na 3 dni do Pragi.Będę upijała się krwią z wódką :D

Mam dość tajemnic i niedomówień.Mam ochote się pociąc.Mocno.A później być dumną z blizn.

Coś się zmieniło.
Autor: kochanka_diakona
08 maja 2004, 23:20

Zabijam w sobie tęsknotę.Wbijam paznokcie w swoje ciało.Zagryzam wargi.Mocno.Do krwi.Nigdy nie było Nas.Byłam Ja i tak już pozostanie.Jakże męczące są samotne wieczory,samotne powroty...Obnażam się z mysli myśląc co On by powiedział czytając te słowa.Dziś pójdę się mentalnie kurwić.Będę udawała,że z urojonym kochankiem będzie mi lepiej.Potnę sobie ręce odłamkami lustra w którym się często przeglądam.Ot tak,z czystej perwersji.Inteligencja jest rozczarowaniem,samotność goryczą.Jedynie na końcu drogi spotykamy małą iluzję.2 godzinna rozmowa na temat świata astralnego,fizyki,energi i wszystkiego co się jeszcze da.Kilku godzinny pobyt w Zabrzu z Irmą.Godzina biegania z psem po lesie.Pół godziny rzucania butelkami o ścianę rozwalonego budynku.Za wiele wydanych pieniędzy jak na jeden dzień.Za wiele emocji.Zbyt wiele spomnień.Dlatego wykasuję kilka notek.Trzeba zapomnień.A przynajmniej nie dawać sobie powodów do przypominania.Dziś się coś zmieniło.Coś we mnie pękło.Tylko jeszcze nie wiem co.

Dopisane chwilę później: Kasuję wszysktie poprzednie notki.Zaczynam od początku.