13 maja 2014, 02:52
w sumie od jakiegos czasu ostre turbulencje w tym raju.
coraz częściej coraz większe bagno.
czuje się jak mebel.
mam ochotę pierdolnąć tym wszystkim i zniknąć w pizdu.
"nic nie może być takie jak na początku"
(z cyklu oto rymowanka dla mojego i każdego kochanka:
chcesz to się staraj.
nie chcesz,spierdalaj.)
aha,akurat.może.musi.a jak nie,to niech spierdala z prędkością światła ku początkowi/albo ku zakładzie.w sumie i tak na jedno wychodzi.
ulewa mi się niespełnionymi obietnicami.
wychodzę z siebie coraz prawdziwsza żeby za chwile skutecznie schować się spowrotem-raz na zawsze.przykre to czasy kiedy zamiast serca należy pokazać cycki.
tylko ja już nie wiem,naprawdę nie wiem jak z tego wszystkiego wyjść z twarzą.
ps.prowadzę tego bloga od 11 lat-serioserio.archiwum zaczyna się od 2004,ale pierwsze podrygi miały miejsce jeszcze w 2003.był to taki śmieszny czas w którym wkurwiałam niezmiernie...samą siebie permanentnie co zaowocowało usunięciem notek z okresu kilku miesięcy i alleluja korki w dupe,że to zrobiłam-nigdy nie sądziłam,że przetrwa on tyle czasu.historia zatacza koło,znowu piszę o tym samym osobniku o którym pisałam na początku.kiedyś wszystko oczami gówniary,teraz podobno dorosłej,mocno pełnoletniej kobiety .(hahaha-dobre sobie)
nie lubię czuć się ignorowana,ale za żadne skarby świata się do tego nie przyznam,nie dam odczuć,że robi to na mnie jakiekolwiek wrażenie.nigdy też nie będę merdała ogonem dostając ochłapy aktów zainteresowania po całym teatrzyku pt. fajny z ciebie mebel kochana.