07 października 2011, 03:44
nieoczekiwany obrót pewnych spraw.nie mówię,że to źle chociaż i nad takim podsumowaniem myślałam.od tego wymyślania scenariuszy w przekroju kolorystycznym od bieli aż po czerń poza częscią mózgu,która wykipiała mi przez uszy została mi jeszcze pogryziona od środka dolna warga jako dowód mnogości trudnych momentami rozważań.wniosek końcowy: myślenie za innych i bycie odpowiedzialną za wszystkich(w granicach możliwości i marginesie błędu) skutkuje aktami autokanibalizmu.na szczęście nie powinno okazać się to zbyt tuczące ;)
a jeśli już o wpływach sylwetkowych mowa...
172-50kg
i jedna część mnie może i miałaby ochotę krzyknąć z radości.druga zaczęła już szeptać,że balansuję na granicy,że tylko podkładam się pod drugi,a własciwie pod pierwszy koniec własnego kija samobija,że nie wszystko jest układance mojej głowy tak jak miałoby z założenia jej autora wyglądać.
a może zastanówmy się co autor miał na myśli w dramacie pt dietetyczna nerwica natręctw ankhetowej,zinterpretuj go i wypierdalaj.
kiedy ktos pyta,kłamię na temat wagi.aniołowi również.zresztą gdybym jeszcze dodała,że to jego kości bezpośrednio i wyraźnie umiejscowione zaraz pod skórą były jednym z czynników,który miał wpływ na obrzydzenie do siebie za brak kontroli nad księżną bulimią i rozpalenia tej żądzy słabosci dającej tyle siły.w swoich oczach znów staję się najpiękniejszą istotą.posiadanie kontroli nad sobą daje mi radość,a nawet takie małe szczęscie,bo ta pierwsza chwila kontroli od dłuższego czasu nie jest walką.przynajmniej póki co.prawie jak wakacje od trasy kuchnia-lazienka.chęć zwrócenia samej siebie+stanów emocjonalnych w wersji demo zawieszone już jakis czas.
wszyscy mamy swoje czarne dziury.
swoją odświętnie umieszczam w miejscu splotu słonecznego,zapraszam do siebie,dosłownie.
pożeramy się wzajemnie.co zostanie z pustki zjedzonej przez nią samą?
ankhetowa,voila,jak królik z cylindra,aplauz.
"2 problemy z głowy" jako złota myśl zamykająca mnie na nie.