07 kwietnia 2010, 18:32
tak wiec po kolei co ze mna i u mnie.
otoz w zeszla niedziele,10 dni twmu zasililam rzesze polskich emigrantow i urzeduje teraz w holandii.
tak wyszlo i niech idzie dalej.poki co narzekam na wszystko,ale powinnam juz z tego doktorat robic.zastanawiam sie tez nad wykresleniem snu ze swojego grafiku,wydaje sie byc to niezlym pomyslem na polaczenie dotychczasowego trybu zycia z nowym.obawiam sie tylko,ze moze zakonczyc sie to zejsciem smiertelnym,doslownie.
na zycie prywatne glosno nie narzekam,towarzyskie zdaje sie konac w meczarniach,ale jak tylko odzyskam sily,dojde do siebie i w ogole takie tam to drzyj holandio,bo ja juz tu jestem.
odzyskalam w koncu wech i po raz pierwszy poczulam jak to powietrze napierdala morska zgnilizna.za to muszelki mam jak ze straganu z kolobrzegu.odzyskuje dziecinstwo,prawde mowiac zycie mimo wiecznego zmeczenia zdaje sie byc niesamowicie proste,momentami boje sie tej nieznosnej lekkosci bytu.
ogolnie jest dobrze,cytujac ramone 'byloby cudownie,a tak tylko pieknie jest',niech doba trwa 48 godzin,blagam.
ps.zalosnosc niektorych osobnikow bawi mnie juz do lez.a myslalam,ze bardziej osmieszyc i ponizyc sie juz scierwo nie moze.chyba zmienie numer telefonu.