21 listopada 2009, 01:21
przecież wszystko jest dobrze.jest dobrze.
jest ok.
jest KO
'but all drugs of this world won't save her from herself'
spełnianie największych marzeń daje satysfakcję na chwile,potem wracam do siebie i wciąż dzieje się to samo,codziennośc i rutyna zabija mnie,doprowadza do skrajnej rozpaczy,boje sie wszystkiego co stałe i niezmienne.
(jednoczesnie na swoje wytłumaczenie mam w głowie słowa
"zrobiłam to,by mieć pewność i kontrolę,bo świat jest taki zwariowany.zbyt wczesnie nauczyłam się,ze wszystko jest takie niestabilne,niestałe i fałszywe,a jedynym sposobem ,by poczuć tę cholerną pewność jest wytworzenie jej samemu.(...)
bo szaleństwo jest sprawą chemii i jest dziedziczne")
prawdopodobnie wkrótce znajdę się znowu w czułych i opiekuńczych dłoniach jakiegos entuzjastycznego psychiatry na psychotropach.nie robi to już na mnie większego wrażenia,ale błagam,niech mnie już nikt nie ratuje,bo ja ze wstydu tym ludziom w oczy nie mogę patrzec.
po raz kolejny,nie chcę żyć,bo nie mogę żyć tak jakbym chciała.
jestem zmęczona walką z sama sobą.jestem zmęczona opieką sobą.chciałabym odpocząc od samej siebie,od podejmowania decyzji,nie chcę decydować teraz o sobie,nie chce podejmować decyzji na całe życie,bo nie potrafię.męczy mnie własna bezsilność wobec siebie,męczy mnie bycie silna,mam ochote zdjąć tę maskę,pokazac się taka jaką jestem bez niej,kiedy jestem najprawdziwsza,ale chyba prędzej zjem żywego szczura niż to zrobię.
wszystko co robię może być użyte przeciwko mnie.
czuję się jakbym miała sto lat,w życiu spotkało mnie już tyle,że nie raz trzech osob tyle do śmierci nie dotknie,teoretycznie powinnam nie życ,według lekarzy i biorytmow jestem martwa,a ja smieję się i żyję na przekór innym i samej sobie.
dla innych jestem najważniejsza gdy mnie już prawie nie ma,kiedy jestem pieprzonym manekinem.
wyłanczam dziś emocje.zostaje tylko pustka.
jestem sama na krawędzi świata.
nikt mnie nie rozumie,a ja pieprze zrozumienie kazdego.
mam wrażenie,że gniję od srodka.
50 tabletek temu nie wstałam.
czasem zal mi samej siebie.
pierdolona królewna śnieżka.