21 grudnia 2006, 22:06
swiateczny pierdolony terror wisi nade mna i upierdoli mi leb nieuchronnie.
generalna chujoza jak sie masz.a wydawalo sie,ze bedzie juz dobrze.bogowie,naprawde blagam o kreskowkowe kowadlo wypadajace z okna pod ktorym bede jutro stac i palic porannego papierosa.
na dzis monika brodka i znam cie na pamiec caly tekst zamiast tej notki powinien byc.z wiekiem robie sie coraz bardziej zalosna pod niektorymi wgledami.i rozklejam sie ciagle albo nie potrafie wcale.i wszystkie etapy w ciagu 30 minut,caly cykl.obecnie to wszystko mi wisi sciskajac gardlo.
mam ochote wyrzygac siebie i WSZYSTKIE swoje i nieswoje stany emocjonalne,bo za troche mnie to rozsadzi od srodka.
czasami jest mi po prostu smutno,a czasami nie czuje nic.coraz czestsze jest nic.wylaczylam sie pod nadmiarem ucisku.
kurewsko zle.chce 2 stycznia 2007.a najlepiej 19 wrzesnia 2007.hibernacja i szybka pobudka.KURWA ALE JA SMĘCĘ.
"osobno juz dawno,choc razem caly czas"
wieczne uzowanie milczenie i stosowanie sie.w domu w szkole z nim WSZEDZIE I KURWA DOSYC TEGO.
ktos narobil rozpierdolu w mojej glowie i postanowil sie weicej nie odezwac,o tak,kocham swoja egzystencje.
BOGOWIE,NIE KAŻCIE MI JUŻ NICZYM WIĘCEJ BYĆ.