10 sierpnia 2006, 14:20
czy chociaz jednego dnia w ciagu tygodnia nie moze byc dobrze?!
najwyrazniej nie.przynajmniej tak wspazuje na to wszystko.wszelkiego rodzaje znaki na ziemi i niebie.
smutno tak jakos.
(bogowie,znowu?ile tak mozna?)
znowu łzy,znowu bez niczego,bez słow.
np.e.bartosiewicz "skłamałam"
ciężka noc zakonczona poczuciem lekkosci.i lekki poranem.tak,bylo mi dobrze.po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy.i tak bylo od momentu spotkania Igi i rozmów o niczym.zero slow o Nim,o rodzinie,znajomych,dawnych kochankach.zero slow na tyczace sie naszych swiatow tematy.tematy tabu.i słowa,słowa.
jedna z piękniejszych chwil w życiu,zaraz po tej jak po raz pierwszy obudziłam się obok Niego.
ciężka od słow głowa kładzie się na ramieniu Igi i 'idziemy stad'.to byla najdluzsza droga do domu.
np r.przemyk 'zona' (to tak do wczorajszych rozmow i ktos inny tez powinien cos wiedziec gdyby znal)
znowu zapalenie krtani.po raz 3 w tym roku.tęsknie i się boję.i nie wiem co bardziej mi dokucza.momentami mam ochote powiedziec 'cale zycie zawieszani na sznurkach cieniutkich',czasami czuje sie zawieszona w czasie i przestrzeni,jakby nie tyczyly sie mnie te wszystkie ziemskie prawa,jakbym mogla odleciec stad i nigdy nie wracac.
..bo czasami mam ochotę po prostu uciec i zaczac wszystko od nowa.
pozwol sie kochac.