18 lutego 2006, 23:03
ojajebie jak ja mam strasznie dosc.najprawdopodobniej rozkladam sie od srodka,jak ktos zacznie czuc jakis okrutny zapach to moze miec pewnosc,ze tak sie dzieje.wszystko pierdoli sie w jakich irrocjonalny sposob i nie dam sobie wmawiac,ze to moja sprawka.
"haters call me bitch" / "umc,umc,umc baby" / "ja ciagle wierze w gnijacy swiat"
atak klonow.to znaczy eskow.i eksek *smiech* mezczyzna mojego zycia dziekujemy.czy to nie zabawne,ze przeszlosc odzywa sie zawsze w jakis dziwnych chwilach,ktore powinny byc chwilami slabosci,ale mimo wszystko takimi nie sa?momentami najchetniej rzucilabym dotychczasowe zycie i wyjechala na druga polkule.znowu rozwazam opcje zamieszniaa w ziemiance i nie wydaje mi sie to glupim pomyslem.wykopie ja sama,wlasnymi pazurami i zebami jesli bedzie trzeba i teraz,w lutym,kiedy ziemia jest nie do przekopania...moge znowu chciec zostac buszmenem,na wiosne zamieszkam w parku repeckim,bede miala blisko do szkoly w koncu.podobno pierwsze dwa lata sa najgorsze,pozniej to kwestia przyzyczajenia.
czasami wolabym byc jednooka poczwara.wtedy niektore rzeczy,ktore bola,bolalyby chociaz z powodu,sensownie.wtedy przyjmowalabym wszystko jak jest.chce byc rozszpunka,mam jej urode,niech mnie zamkna w pizdu w wierzy.czarownico,ksiecia zatlucz od razu.