13 grudnia 2004, 21:50
obsesyjnie pragnę czyjej bliskosci-odrzucam ją z każdej mozliwej strony.
tak wiem,tak ci było dobrze,moje piersi były stworzone dla twoich dłoni,moje usta za gorące-teraz wychodzisz po cichu gubiąc samego siebie,bo wyssałam ci duszę.jak slicznie potrafisz mówić,masz usta-masz też język,zrób z tego użytek.jesteś w posiadaniu oczu ktore błądzą po moim ciele z coraz większa dokładnością,wszystko staje się bardziej wyraziste-wręcz przejrzyste.a ja?a ja siedzę cicho lub krzyczę jak sie tylko da,skromnie spuszczam oczy lub prowokuje.
jestem twoim przekleństwem,najsłodszym jadem.już sie nie uwolnisz.nie teraz.
podejdz blizej i poczuj jak delikatną mam skore,jak łatwo wbijają sie w nią zęby,jak po paznokciach zostają na niej pręgi(tak,kochanie,nie tutaj,bo ktos jeszcze zobaczy,nie chcę się obnosic z tym co robie gdy nikt nie widzi).zobacz nadgarstki na ktorych juz tak długo nie pojawiały się zadne nowe nacięcia,oczy z ktorych znika kolor-staja sie przeźroczyste.wszystko koloru krwi oprócz mojej krwi,bo moja krew to tak naprawdę moje łzy.
podejdz do mnie teraz ,daj mi to czego chcę.nie pytaj się czego-sam wiesz najlepie-te wszystkie opowiesci snute nad ranem gdy resztki twoich snów wciąż wiszą w powietrzu,gdy dotykam ich opuszkami i smakuje końcem języka.mam oczy-ustami poznaję cię najlepiej.
(i jeśli ktos rozszyfruje co i jak...serdecznie gratuluje,z mojej strony koniec na ten temat;)