17 czerwca 2004, 01:10
Przeraża mnie odczucie,że wszyscy dookoła mnie opuszczają.Każdy znika,wypala się z czasem.Tu usmiech w moja stronę,tam ciepły gest którego sladu nie ma juz po sekundzie...Ludzie znikają gdy są najbardziej potrzebni,sama obecność wiele daje.Moja obsesja kogoś...nikt teog nie wytrzyma.Zazdrość,zaborczość.No cóż,nie moge wiele za to.To siedzi we mnie.I wtulam się wciąż w miękka pościel i nadal udaję,że to czyjeś ramiona.Spadam na samo dno ochłani,na dno tej samej odchłani w której łez nie czuć.Nikomu tak naprawde nigdy mnie nie brakowało,nikt nie interesował sie nieprzespanymi nocami,samotnymi powrotami...Dopiero gdy coś zaczynało się dziać bylam w centrum uwagi.No tak image mrocznej satanistki wiele daje.I pomyslec,że faktycznie mam maskę.Pod cięzkim makijażem kryje się wrażliwa dusza.Czy ktos ja może wreszcie odnaleść i ugłaskać gorącym językiem?Czy ktoś wyczuje moment w którym potrzebuję kogokolwiek?A może inaczej,czy ktos wyczuje moment w którym należałoby odejść...Gdy ktos u mnie śpi sprawdzam wiele razy w ciągu nocy czy owa osoba oddycha.Najbardziej boje się,że ktoś może umrzeć w moim pokoju przy mnie.I boje sie bólu.Mięso przestałam jeśc gdy zaczęło mi się z nim kojarzyć...
.Wole bycJestem histeryczką.Popadam w paranoje.Mam wiele obsesji.
Jestem histeryczką.Przed każdym atakiem histerii dokładnie maluje oczy czarną koturówką.Wykonuje kilkanaście pociągnięć czarnym tuszem.To wszystko najpierw doskonale zatrzymuje te palące łzy.Później na moich policzkach powstaje piekny obraz rozmytej akwareli.
Popadam w paranoje.Z jednej paranoi w drugą.Od milczenia do rozwiniętych dyskusji.Od skrajnej depresji aż po euforię.System wielu spójnych urojeń.Wszedzie widze to samo.Słyszę coś dziwnego.I ziemia pode mna sie rusza.
Mam wiele obsesji.Nie wyjdę niepomalowana z domu.Nie wyjde bez maski.Włosy farbuje systematycznie od tylu lat,że juz nawet nie pamietam ich naturalnego koloru chemiczna.Wole smierdziec farba do włosów przez tydzien.Nie.