101% god
16 października 2011, 23:39
minęło już dość wiele lat,które powinny wysuszyć łzy nad stratą osoby,która była mentalnie identyczna-niczym na wzór i podobieństwo.od połowy 2008 roku byłam w tym pamiętliwym miejscu zaledwie raz,dzisiaj zdecydowałam się na drugą taką wizytę.zupełnie nie planowaną.przedstawiłam mu anioła,czas najwyższy...zobacz przyjacielu jakoś sobię radzę,jest ktos kto stara się mną opiekować,ekstremalnie rzadko chodzę sama kiedy jest ciemno,ale mam wrażenie,że to własnie blask dnia jest dużo groźniejszy.znowu nie czułam twojej obecnosci tam,pewnie od dawna jestes juz tak daleko,ze zadna czastka swojej energii,nawet zarem i nadgorliwością serca,ktore nosiles- nie ogrzewasz juz tej ziemi,ktora jest już tylko coraz zimniejsza,do listopada znowu zamarznie,skorupa ziemska skuta lodem-jak moje serce-w środku ziemi wrze i kipi gorąca lawa-myślałam,że nie ma we mnie nic i nie było-ciebie i to wycisnęło mi się już prawie przez kanaliki łzowe-prywatną cieśninę życia na krawędzi i życia byle by dalej.znowu zatęskniłam,kontynuacja boskiej komedii dawno straciła kręgosłup moralny-wyłącz mi dziś myśli,zamknij moje zmęczone oczy,mógłbyś być równie bezpieczny,jestes?...
dusza wymykająca się spod kontroli dopasowuje obrazy do własnego spojrzenia.byle nie zniknąć w ciemnosci.
Dodaj komentarz