Najnowsze wpisy, strona 3


they said that hell's not hot
Autor: kochanka_diakona
21 grudnia 2011, 04:40

twórczo-rękodzielnie wsiąkam.czas ledwo przeszły,terazniejszy i przyszły bliżej nie określony.a jak to się stało,co było zapalnikiem kolejnego wybuchu słomianego zapału?ano nic w sumie nadzwyczajnego.przekonana święcie o poznaniu internetu na pamięć już jakiś czas temu ngle trafiłam na hendmejdowego bloga pani k.padłam z zachwytu i takie tam,ogólny lenor i wazelina już się miała lać,ale...blog odesłał mnie do fejsbuczka pani k., która okazała się posiadać tożsamość. ku mojemu zaskoczeniu nie była to tajemnicza i uzdolniona nieznajoma.znajoma jak najbardziej.mało tego,znajoma z klasy z gimnazjum,której nigdy nie darzyłam sympatią,z wzajemnością zresztą.tak więc nieświadomie podziwiałam osobę o której wspomnienia dają efekt brrrrr.mało tego!nieświadomie talent brrr stał się dla mnie inspiracją.do czego zmierzam?do przyznania się,że mimo przyrzeczeń,że nie dorosnę nigdy,zachowałam się dorośle.ba,dojrzale wrecz niesamowicie.podziwianie kogokolwiek to coś,co przychodzi mi z wielkim trudem.do niedawna przyznanie,żę ktoś kto jest brrr jest utalentowany i szacun ogólny...nie no,to by nawet przez myśl mi nie przeszło.nie dość,żę przeszło i przyszło mi to z łatwością,to stwierdzam bez przymusu,żę pani k. zwana dalej panią brrr wylaszczyła się niesamowicie.do nawiązywania bliższych relacji jednak wiąż mnie nie ciągnie.

święta tradycją coroczna daja mi w dupe mocno i tylko patrzą czy aby napewno równie puchnie mi to zakończenie pleców.mam wrażenie,że tegoroczna żenada sięgnęła(albo co gorsza,dopiero sięgnie) zenitu.przyjmuję to jednak z lekkością na klatę.co cię nie zabije,to uczyni cię dziwniejszym.albo wkurwi.trupów raczej w tym roku nie będzie chyba,że zaliczę zejscie śmiertelne przy rodzinnym stole.ognisko rodzinne momentami przypomina mi bardziej inkwizycyjny stos.hot end iwil na sto pro.nic mi jednak nie zagraża ze strony tego świętego ognia,czarownice umierają jesienią,prozniej nic ich nie tknie.chujoza jesienna dobiega końca,szykuje się na najdłuższą noc w roku.jestem szczęsliwa,że jej dożyłam,bo w taki finał szczerze zaczynałam wątpić.mogło być różnie różniście różyście albo te róze z kolcami dalej mieć pod skórą.teraz astronomicznie idziemy ku dobremu,byle jak najbliżej wiosny,bo już chyba pora na zmartwychwstanie.

moje ciało trzeci miesiąc odmawia bycia kobietą mimo hormonów gwarantujących mu to.bunt ciała,ale trzymam się resztek jakiegokolwiek rozsądku,z daleka od najwięszego diabelskiego wynalazku-wagi.

zadziwiająco dobrze udaje mi się trzymać ogólnie w kupie. jest ktoś,kto zawsze był dla mnie autorytetem siły psychicznej,nadczłowiekiem.powiedział ostatnio,że depresja nokautuje go bezlitosnie,nie ma sil nawet zeby odpisac na wiadomosc.dziwne jest to co czuje sie,ze najsilniejsza osoba jest dotknieta czarną dziurą.chociaż czy czarne dziury powstają ze słabosci czy wtedy gdy jest się silnym zbyt długo?

...

101% god
Autor: kochanka_diakona
16 października 2011, 23:39

minęło już dość wiele lat,które powinny wysuszyć łzy nad stratą osoby,która była mentalnie identyczna-niczym na wzór i podobieństwo.od połowy 2008 roku byłam w tym pamiętliwym miejscu zaledwie raz,dzisiaj zdecydowałam się na drugą taką wizytę.zupełnie nie planowaną.przedstawiłam mu anioła,czas najwyższy...zobacz przyjacielu jakoś sobię radzę,jest ktos kto stara się mną opiekować,ekstremalnie rzadko chodzę sama kiedy jest ciemno,ale mam wrażenie,że to własnie blask dnia jest dużo groźniejszy.znowu nie czułam twojej obecnosci tam,pewnie od dawna jestes juz tak daleko,ze zadna czastka swojej energii,nawet zarem i nadgorliwością serca,ktore nosiles- nie ogrzewasz juz tej ziemi,ktora jest już tylko coraz zimniejsza,do listopada znowu zamarznie,skorupa ziemska skuta lodem-jak moje serce-w środku ziemi wrze i kipi gorąca lawa-myślałam,że nie ma we mnie nic i nie było-ciebie i to wycisnęło mi się już prawie przez kanaliki łzowe-prywatną cieśninę życia na krawędzi i życia byle by dalej.znowu zatęskniłam,kontynuacja boskiej komedii dawno straciła kręgosłup moralny-wyłącz mi dziś myśli,zamknij moje zmęczone oczy,mógłbyś być równie bezpieczny,jestes?...

dusza wymykająca się spod kontroli dopasowuje obrazy do własnego spojrzenia.byle nie zniknąć w ciemnosci.

maybe it's just the calm before the...
Autor: kochanka_diakona
07 października 2011, 03:44

nieoczekiwany obrót pewnych spraw.nie mówię,że to źle chociaż i nad takim podsumowaniem myślałam.od tego wymyślania scenariuszy w przekroju kolorystycznym od bieli aż po czerń poza częscią mózgu,która wykipiała mi przez uszy została mi jeszcze pogryziona od środka dolna warga jako dowód mnogości trudnych momentami rozważań.wniosek końcowy: myślenie za innych i bycie odpowiedzialną za wszystkich(w granicach możliwości i marginesie błędu) skutkuje aktami autokanibalizmu.na szczęście nie powinno okazać się to zbyt tuczące ;)

a jeśli już o wpływach sylwetkowych mowa...

172-50kg

i jedna część mnie może i miałaby ochotę krzyknąć z radości.druga zaczęła już szeptać,że balansuję na granicy,że tylko podkładam się pod drugi,a własciwie pod pierwszy koniec własnego kija samobija,że nie wszystko jest układance mojej głowy tak jak miałoby z założenia jej autora wyglądać.

a może zastanówmy się co autor miał na myśli w dramacie pt dietetyczna nerwica natręctw ankhetowej,zinterpretuj go i wypierdalaj.

kiedy ktos pyta,kłamię na temat wagi.aniołowi również.zresztą gdybym jeszcze dodała,że to jego kości bezpośrednio i wyraźnie umiejscowione zaraz pod skórą  były jednym z czynników,który miał wpływ na obrzydzenie do siebie za brak kontroli nad księżną bulimią i rozpalenia tej żądzy słabosci dającej tyle siły.w swoich oczach znów staję się najpiękniejszą istotą.posiadanie kontroli nad sobą daje mi radość,a nawet takie małe szczęscie,bo ta pierwsza chwila kontroli od dłuższego czasu nie jest walką.przynajmniej póki co.prawie jak wakacje od trasy kuchnia-lazienka.chęć zwrócenia samej siebie+stanów emocjonalnych w wersji demo zawieszone już jakis czas.

 

wszyscy mamy swoje czarne dziury.

swoją odświętnie umieszczam w miejscu splotu słonecznego,zapraszam do siebie,dosłownie.

pożeramy się wzajemnie.co zostanie z pustki zjedzonej przez nią samą?

ankhetowa,voila,jak królik z cylindra,aplauz.

 

"2 problemy z głowy" jako złota myśl zamykająca mnie na nie.

feel the universe
Autor: kochanka_diakona
09 września 2011, 19:19

zagubienie się pomoże ci się odnaleźć.

poznanie innych takimi jakimi są naprawdę otworzy ci oczy na samą siebie.

 

noszę w sobie od paru dni gładki spokój i harmonię,może to kwestia zmiany diety z lakto vege na vegan/raw food,a moze po prostu uswiadomiłam sobie,że pewne kwestie nie są nawet warte mojej uwagi.

lubię moją samotność wraz z moją cichą samotnią,nie wiem nawet czy odzywac sie do aniola stróza czy udawac,że spię.muszę tutaj nadmienić,że życie bez telefonu komórkowego jest świetne.proponuję tez zrezygnować z komunikatorów i czekać na to,kto pierwszy zapuka do drzwi(listonosz/komornik/dzielnicowy sie nie liczy).

 

jestem światłem,które w swoic delikatnych dłoniach trzyma własny los.wszystko zalezy tylko ode mnie z decyzją bycia bierną lub głównodowodzącą włącznie.

na tym etapie pretensje mogę mieć tylko do siebie,bo światu,karmie i rodzinie wybaczyłam.

 

chwilami czuję się tak cholernie wolna,że zaskakuje mnie to,że grawitacja jeszcze mnie obejmuje.

 

ps.

dziewiątki mnie przesladują całe zycie ,nawet teraz i tu-patrzec na date i godzine doda ia :)

moralność jest kwestią czasu
Autor: kochanka_diakona
17 sierpnia 2011, 20:36

 

 

jak bułhakow z małżonką

modyfikowaną genetycznie z amy winehouse

 

ale

 

czy z tego może w efekcie końcowym być coś dobrego? 

 

"lubię siedzieć nisko(...)upadek nie jest wówczas tak niebezpieczny"