Archiwum październik 2011


101% god
Autor: kochanka_diakona
16 października 2011, 23:39

minęło już dość wiele lat,które powinny wysuszyć łzy nad stratą osoby,która była mentalnie identyczna-niczym na wzór i podobieństwo.od połowy 2008 roku byłam w tym pamiętliwym miejscu zaledwie raz,dzisiaj zdecydowałam się na drugą taką wizytę.zupełnie nie planowaną.przedstawiłam mu anioła,czas najwyższy...zobacz przyjacielu jakoś sobię radzę,jest ktos kto stara się mną opiekować,ekstremalnie rzadko chodzę sama kiedy jest ciemno,ale mam wrażenie,że to własnie blask dnia jest dużo groźniejszy.znowu nie czułam twojej obecnosci tam,pewnie od dawna jestes juz tak daleko,ze zadna czastka swojej energii,nawet zarem i nadgorliwością serca,ktore nosiles- nie ogrzewasz juz tej ziemi,ktora jest już tylko coraz zimniejsza,do listopada znowu zamarznie,skorupa ziemska skuta lodem-jak moje serce-w środku ziemi wrze i kipi gorąca lawa-myślałam,że nie ma we mnie nic i nie było-ciebie i to wycisnęło mi się już prawie przez kanaliki łzowe-prywatną cieśninę życia na krawędzi i życia byle by dalej.znowu zatęskniłam,kontynuacja boskiej komedii dawno straciła kręgosłup moralny-wyłącz mi dziś myśli,zamknij moje zmęczone oczy,mógłbyś być równie bezpieczny,jestes?...

dusza wymykająca się spod kontroli dopasowuje obrazy do własnego spojrzenia.byle nie zniknąć w ciemnosci.

maybe it's just the calm before the...
Autor: kochanka_diakona
07 października 2011, 03:44

nieoczekiwany obrót pewnych spraw.nie mówię,że to źle chociaż i nad takim podsumowaniem myślałam.od tego wymyślania scenariuszy w przekroju kolorystycznym od bieli aż po czerń poza częscią mózgu,która wykipiała mi przez uszy została mi jeszcze pogryziona od środka dolna warga jako dowód mnogości trudnych momentami rozważań.wniosek końcowy: myślenie za innych i bycie odpowiedzialną za wszystkich(w granicach możliwości i marginesie błędu) skutkuje aktami autokanibalizmu.na szczęście nie powinno okazać się to zbyt tuczące ;)

a jeśli już o wpływach sylwetkowych mowa...

172-50kg

i jedna część mnie może i miałaby ochotę krzyknąć z radości.druga zaczęła już szeptać,że balansuję na granicy,że tylko podkładam się pod drugi,a własciwie pod pierwszy koniec własnego kija samobija,że nie wszystko jest układance mojej głowy tak jak miałoby z założenia jej autora wyglądać.

a może zastanówmy się co autor miał na myśli w dramacie pt dietetyczna nerwica natręctw ankhetowej,zinterpretuj go i wypierdalaj.

kiedy ktos pyta,kłamię na temat wagi.aniołowi również.zresztą gdybym jeszcze dodała,że to jego kości bezpośrednio i wyraźnie umiejscowione zaraz pod skórą  były jednym z czynników,który miał wpływ na obrzydzenie do siebie za brak kontroli nad księżną bulimią i rozpalenia tej żądzy słabosci dającej tyle siły.w swoich oczach znów staję się najpiękniejszą istotą.posiadanie kontroli nad sobą daje mi radość,a nawet takie małe szczęscie,bo ta pierwsza chwila kontroli od dłuższego czasu nie jest walką.przynajmniej póki co.prawie jak wakacje od trasy kuchnia-lazienka.chęć zwrócenia samej siebie+stanów emocjonalnych w wersji demo zawieszone już jakis czas.

 

wszyscy mamy swoje czarne dziury.

swoją odświętnie umieszczam w miejscu splotu słonecznego,zapraszam do siebie,dosłownie.

pożeramy się wzajemnie.co zostanie z pustki zjedzonej przez nią samą?

ankhetowa,voila,jak królik z cylindra,aplauz.

 

"2 problemy z głowy" jako złota myśl zamykająca mnie na nie.