Archiwum grudzień 2009


that blue is getting me high
Autor: kochanka_diakona
30 grudnia 2009, 17:21

codziennosc karmi moje przyszle paranoje,ktore poki co zapadly w sen zimowy,ale wkrotce otworza swoje wielobarwne oczy.

a jesli o oczach juz mowa...

od paru dni ostatnim co widze przed ich zamknieciem i pierwszym po ich otwarciu jest moj ksiaze z bajki,dni mijaja jak szalone,chcialabym moc je zatrzymac,chcialabym moc tak codziennie,zawsze, NA ZAWSZE ,chociaz nie spodziewalam sie,ze kiedykolwiek jeszcze tak bede chciala ,to w koncu pora sie przyznac przed sama soba, tak bierz mnie cala ,chce tylko Ciebie ,reszta swiata stała się mdła i nieinteresująca.

jeszcze chwila i zaczne fantazjowac o wynoszeniu jego smieci i domku z bialym plotem i uroczym ogrodkiem.

 

ohhh,co ta milosc robi z ludzmi.w ciagu dwoch tygodni zdarzylam zlamac wszystkie swoje zasady,ktore ustanowilam dla samej siebie w sprawach damsko - meskich.

raz sie zyje.znowu stawiam na jedna karte ryzykujac wyrwaniem serca,wystawiam sie na zranienie z kazdej strony i udawanie,ze nic nie boli.

 

 

jestem szczesliwa.i zamorduje kazdego kto stanie mojemu szczesciu na drodze.

 

i wanna live,i wanna love but its a long hard road, out of hell

/you never said forever, could ever hurt like this/

live fast and die fast too,how many times to do this for you?

freak of the week
Autor: kochanka_diakona
25 grudnia 2009, 21:14

 

bolą mnie nawet włosy.

nie chce mi sie malowac paznokci od nowa.

moja twarz jest do naprawy,kiedy chcialam ją rekonstruowac makijazem,to nie wiedzialam od czego zaczac.

 

spaaaaaac.

szkoda czasu na sen.

 

20 cm nad chodnikami,tym razem wcale nie przez obcasy i narkotyki.

jestem pijana ze szczescia.

 

malina fetamina malina gasolina

stirb nicht von mir
Autor: kochanka_diakona
20 grudnia 2009, 13:18

zniszczona

szalona

zmeczona

obrzydliwie szczesliwa i zadowolona z zycia

 

 

kate moss w najwiekszych ciagach imprezowo-kokainowych okazuje sie byc ugrzeczniona dziewczynka przy mnie ostatnimi czasy.

slonce wschodzi w kazdym miejscu na ziemi,ale o roznych porach,moje najblizsze kilkanascie dni pozostaje w zenicie.

kazdy dzien zdaje sie nie konczyc,a nowy wcale sie nie zaczyna.

czuję wewnętrzny spokoj i błogostan.jestem spokojna.i nawet prawie zniknal tamten strach

devour
Autor: kochanka_diakona
14 grudnia 2009, 23:31

walą się fundamenty mojego zycia i przetrwania.

najgorsza jest swiadomosc wlasnej bezsilnosci,placze ze zlosci,wale piesciami w sciane i wpadam w histerie.

jak mozesz.MNIE?!

w imie,kurwa,czego.

przemawia przeze mnie prawdopodobnie tylko proznosc i stracenie pierwszej pozycji.

 

królewna hermetyczna

złotooka królowa

neogeisha

tysiące masek,tysiące wcielen.zamarzam od srodka wraz z pierwszym sniegiem.w moim sercu wykrystalizował się sopel lodu.zabijam chłodem bojąc się każdego jutra.

pewnie moj psychiatra ucieszylby sie z newsow na moj temat.

tu i teraz wszystko wyglada pieknie,ale z perspektywy centralnego srodka naprawde nic nie widac.

 

help me

chcę być dzisiaj kimkolwiek,byle nie sobą,chce stracic swoja tozsamość.

zastąp mnie sobą.

 

np. maria peszek - marzne bez ciebie

deja vu
Autor: kochanka_diakona
13 grudnia 2009, 17:50

'you look like XXI c. b.bardot'

 

ale erotyka w moim wydaniu sie nie opłaca,czasem zamiast cyckow powinnam pokazac serce.

 

w glowie pustka,glucha cisza i tego wlasnie bylo mi trzeba,uwolnienia od myslotoku,ktory rozsadzal mi czaszke od srodka.

jestem zawieszona gdzies w powietrzu,czasie i przestrzeni.rozowa sukienka powiewa w pierwszym zimowym wietrze.

 

czasem mam ochote uciec nawet sama od siebie.zostawic wszystko i zaczac jako czysta karta.przeciac wszelkie wiezy,opuscic wszystko.

wbrew temu co czesto mowie,zycie wcale nie jest proste,ale czy ktos obiecywal,ze takie ma byc?duzo we mnie sprzecznosci narastajacych z kazdym dniem,kiedys bylam swiecie przekonana,ze kazdy problem ma dwa rozwiazania,a jak nie ma tych rozwiazan to nie ma problemu.jednak okrutna autopsja pozostawia mnie czesto w sytuacjach bez wyjscia.

nie chce byc silna ani wyrozumiala.nie chce byc cierpliwa i milosierna.

pewnych bledow powtarzanych wielokrotnie z premedytacja nie wybacza sie nigdy.czas nie goi ran kiedy coraz to wiecej prawdy wychodzi na jaw.

nie mozna uszczesliwiac innych na sile.

 

jestem na zyciowym zakrecie i mam wrazenie,ze ta droga jade tylko pod prad,a powszechnie wiadomo,ze moze sie to zakonczyc zderzeniem czolowym.w tym przypadku z wlasna wiara w idealy.

chce moc uwierzyc w innego czlowieka i nigdy nie dawac mu do zrozumienia,ze moge zniknac tak szybko jak sie pojawilam.chce by ktos uwierzyl we mnie raz na zawsze,bez zastanowienia.mam w glowie chory obraz relacji miedzyludzkich,ktory nawet jesli wszedlby w zycie,nigdy nie bedzie wystarczajaco dobry.

pieprzy mi sie w tej pustej glowie,czesto nie potrafi wytrzymac z sama soba,wiec jak ktos inny moze zrobic to samo?ladne opakowanie to nie wszystko.zgnilizna wewnetrzna i jej poznanie wywoluje jedynie czekanie na reakcje zoladka,najlepiej zwrotna.

 

wylacz moj bol tak zwanej duszy.znowu balansuje na krawedzi.

tym razem przynajmniej nie boli mnie kregoslup moralny.ugrzecznilam sie az nie do poznania.mam dosc bycia tylko cialem.niektore rany nie zagoja sie nigdy.

na szczytach wieja najsilniejsze wiatry.to przerazajace,ze bardzo szybko mozna znalezc sie na dachu swiata,a jeszcze szybciej mozna z niego spasc.

oceniaj mnie dopiero kiedy poznasz caly lancuch przyczynowo skutkowy.

zycie z dnia na dzien,brak planow na cokolwiek,brak ustalonych granic i norm,zaczelo mnie to ostatnio troche meczyc.ale czy przypadkiem wlasnie tego nie chcialam.niespelnione obietnice bola bardziej niz oczekiwania na cud.

ale jest cicho i spokojnie.tylko czasem czuje sie jakbym miala 120 lat,a nie 20.marzenia ograniczylam do minimum.lepiej nie rozczarowywac sie na epilogu.

 

np. eminem - the way i am